Dzisiaj byłam porozmawiać z naszym architektem i przyszłym kierownikiem budowy, żeby się dowiedzieć od czego zaczynamy itd. Poinformowałam go przy okazji, że przez te dwa miesiące czekania po złożeniu wniosku o pozwolenie pojawiło się w mojej głowie kilka nowych koncepcji dotyczących wnętrza domu ale i niestety elewacji - bo chcę pozmieniać trochę okna. Z przodu nie będzie balkonu - zakaz konserwatora zabytków i chciałam zostawić tam drzwi balkonowe z barierką,ale się rozmyśliłam, jak to baba;) Będzie tam mała pralnia przy łazience i stwierdziłam, że pomieszczenie będzie bardziej użyteczne, jeśli będzie tam okno, nie drzwi. Poza tym w jednej z galerii na 'podobnym portalu' znalazłam zdjęcie z salonu w tyberiuszu, w którym zamiast dwóch okien w salonie jest jedno szerokie na 2,4m, dzielone na pół - piękne. Takie chcę mieć.
I co?
Po czterech już miesiącach czekania na różne decyzje konserwatora, dowiedziałam się, że aby zmienić okna.....muszę mieć kolejną zgodę konserwatora. Mój mąż się spienił, jak to usłyszał.
Czy ktoś z Was ma za sobą przygodę z konserwatorem i zmiany w trakcie budowy do zaakceptowania? Nie wiem, czy to formalność, czy może być zgrzyt....?